Każda wieś ma swych „odmieńców” – wioskowych dziwaków żyjących na marginesie wspólnoty (gromady) i mniej lub bardziej przez nią tolerowanych. Różne są powody ich osobności – choroba, kalectwo, ale i doświadczenia życiowe, jak wojna, nieszczęśliwa miłość, czy prześladowania polityczne. Wielu z nich realizowało się w sztuce – zwanej naiwną, prymitywną lub Art Brutem. W ten sposób zarabiali na życie, lub szukali jego sensu, ale też stawali się depozytariuszami i kronikarzami życia wsi – jej historii, obyczajów, bolączek i wierzeń – bardzo swoistego synkretyzmu przeszłości z teraźniejszością. Tą mieszanką „czasów pierwotnych z modernizmem” zachwycił się między innymi Ludwig Zimmerer, który z niemieckiego korespondenta prasowego zmienił się w kolekcjonera polskiej sztuki ludowej i osobnej. Ta fascynacja udzieliła się także filmowcom, między innymi samemu Andrzejowi Wajdzie. Niektórzy z nich, jak Wiesław Dymny, Henryk Kluba, Witold Leszczyński, Grzegorz Królikiewicz, Wojciech Smarzowski, a przede wszystkim Jan Jakub Kolski starali się oddać ten świat „wiejskich dziwaków” w swych filmach. Byli oni też ich głównymi bohaterami, jak w Jańciu Wodniku Kolskiego, Słońce wstaje raz na dzień Kluby i Dymnego, Konopielce Leszczyńskiego, Tańczącym jastrzębiu Królikiewicza, czy Weselu Wojciecha Smarzowskiego. W każdym z tych filmów poznajemy wioskowego autsajdera lub człowieka, który się nim staje, a jednocześnie wchodzimy w „egzotyczny” świat polskiej wsi i poznajemy jej historię z nieznanej wcześniej strony.