DOI: 10.56351/PLEOGRAF.2022.1.12
Pisanie o fantastyce naukowej w roku 2022 ma w sobie coś dziwnego i niepokojącego, szczególnie z perspektywy osoby mieszkającej w Europie Środkowo-Wschodniej. W końcu wizje, w których codziennością ludzi rządzi technologia, social media, gdzie świat opanowuje globalna pandemia albo, w których rozpętuje się brutalna wojna militarno-cybernetyczna mogąca doprowadzić do nuklearnej zagłady – jeszcze kilka lat temu znaliśmy jedynie ze stron powieści, postapokaliptycznych filmów, czy koszmarów.
Wiele przewidywań pisarzy science fiction – takich jak Stanisław Lem, Isaac Asimov, William Gibson, czy Philip K. Dick[1] – już teraz stało się, lub powoli staje się, faktem. Wystarczy spojrzeć na postęp technologiczny w ciągu ostatnich kilkunastu lat, by się przekonać, jak dużo jest w tym racji. Ilu z nas wręcz nie może się dziś obyć bez Internetu oraz urządzeń typu smartfon, czy smartwatch. Na co dzień oglądamy filmy i seriale lub gramy w gry z grafiką komputerową, którą nieraz ciężko odróżnić od realnych obrazów. W chmurach gromadzimy terabajty danych i poprzez aplikacje społecznościowe możemy bez problemu porozumieć się z niemal każdą osobą na Ziemi posiadającą połączenie z siecią. Nie wspominając już o tym, że bez wychodzenia z domu możemy załatwiać sprawy urzędowe, robić zakupy, czy zamawiać jedzenie. Pandemia COVID-19 w wielu branżach jeszcze przyspieszyła te komputeryzacyjne procesy.
Brzmi to już jak fantastyka naukowa? Wspomnę może jeszcze gogle Oculus Rift pozwalające zanurzyć się w namiastce cyfrowej rzeczywistości oraz Marka Zuckerberga i jego plany dotyczące Metaverse, czyli internetu przyszłości; upowszechniające się hologramy, samojeżdżące samochody, kamery skanujące twarz, drukarki 3D, czy czytniki linii papilarnych. W medycynie SI i algorytmy zaczynają wspierać lekarzy w diagnostyce[2], mamy rozruszniki serca, mechaniczne protezy, pierwsze leki na AIDS i terapie genowe. Biotechnolodzy już teraz potrafią przyrządzić mięsnego kotleta z probówki, sklonować psa, a chirurdzy planują pierwsze transplantacje mózgu. Nasze gigantyczne teleskopy umieją wynajdywać coraz mniejsze ciała niebieskie, korporacje i mocarstwa ścigają się, kto pierwszy wyśle człowieka na Marsa, a Stephen Hawking już parę lat temu, przed śmiercią, oznajmił, że jest możliwe wysłanie na Alfę Centauri tysięcy nano-statków z jedną piątą prędkości światła[3].
Wiele odkryć przeszło najśmielsze oczekiwania prognostyków. Zgodnie z prawem Moore’a, proces miniaturyzacji i wzrost mocy obliczeniowej komputerów cały czas postępuje, a zatem, jak twierdzi znany popularyzator nauki, Michio Kaku – prawdopodobnie za kilkadziesiąt lat będziemy mieli komputery kwantowe miliony razy szybsze od tych, które posiadamy obecnie, więc stanie się możliwe stworzenie prawdziwej sztucznej inteligencji[4]. Z kolei według futurologa i informatyka, Raya Kurzweila – do 2045 roku będziemy potrafili kopiować ludzkie umysły i umieszczać je w komputerach.
Oczywiście, science fiction nie obejmuje tylko tematyki związanej z nauką i przestrzeganiem przed nierozważnym wykorzystywaniem technologii. Twórcy często sięgają również po wątki katastroficzne (jak pandemia groźnego wirusa, apokalipsa wywołana przez naturę), temat kontaktów z obcymi cywilizacjami, alternatywnych wersji historii, postapokalipsy, czy w końcu – po popularny szczególnie dziś, w erze polaryzacji poglądów, fake newsów i teorii spiskowych – motyw dystopii i walki jednostek z totalitaryzmem, czy to politycznym, czy społeczno-medialnym[5].
Można więc powiedzieć, że SF jest, bądź staje się, dziś bardziej science niż fiction. Nie dziwi nas zatem zupełnie, że w Hollywood ten gatunek przeżywa swój nowy złoty wiek[6]. I choć dalej masa poważnych ludzi (albo raczej zamkniętych) myli SF z baśniami o krasnoludkach i podśmiewa się z historii o wielu wymiarach, robotach i podróżowaniu w czasie, nie ulega wątpliwości, że właśnie stoimy wszyscy na krawędzi nowej ery, która albo otworzy przed nami nieograniczone możliwości, albo je przed nami zamknie. Stąd właśnie dziś, w przededniu przyszłości, tak bardzo potrzebne są nam opowieści pokazujące, co może nas czekać dalej oraz czego należy się wystrzegać.
Polskie SF na początku XXI wieku
Sądzę, że tezę, że w Polsce nigdy nie istniało kino science fiction, udało mi się obalić w moich poprzednich artykułach publikowanych m.in. na FILM.ORG.PL oraz w książce Europejskie kino gatunków. Tom 3[7]. W związku z tym postaram się nie powtarzać. W ramach przypomnienia jednak chciałbym podkreślić, że do 1989 roku polscy twórcy wielokrotnie realizowali godne podziwu dzieła SF, np. tetralogię Piotra Szulkina (1979-1986) i Na srebrnym globie (1976-78; dokończony w 1987) Andrzeja Żuławskiego. Łącznie powstało ich ponad pięćdziesiąt, mniej lub bardziej udanych, w większości jednak nieznanych szerszej publiczności. Od lat 90. do 2005 roku wyprodukowano ich około dwudziestu pięciu, wliczając w to seriale oraz filmy krótkometrażowe i animowane, jak choćby nominowana do Oscara Katedra (2002) Tomasza Bagińskiego.
W tym artykule natomiast chciałbym skupić się na najciekawszych filmach i serialach z gatunku science fiction, które powstały w Polsce, lub w koprodukcji z naszymi twórcami, między 2006[8] a 2021 rokiem. Jestem świadom opinii wielu osób, że ten gatunek u nas obecnie praktycznie nie istnieje. Po głębszym zbadaniu sprawy i obejrzeniu blisko stu filmów i seriali, w większości niezależnych i amatorskich, postanowiłem jednak wybrać około trzydziestu produkcji. Są wśród nich przede wszystkim filmy pełno i średniometrażowe, kilka seriali, ale również filmy krótkometrażowe, animowane i studenckie, w których dostrzegam potencjał. Na pytanie więc „Czy polskie kino SF istnieje?” odpowiedziałbym pewnie, że tak, ale przez lata – m.in. z powodu wysokich kosztów efektów specjalnych oraz niedostatków brawury u producentów i nadawców – tkwiło ono w głębokim undergroundzie. I wydaje się, że dopiero w ostatnich pięciu latach, stopniowo, pojedynczymi filmami, zaczyna z niego „wypełzać”[9].
Twórcy filmów, które wybrałem, oscylują między bardzo różnorodną tematyką. Pojawią się zatem oczywiście popularne w SF wątki konfrontacji człowieka z zaawansowaną sztuczną inteligencją, podróży międzygwiezdnych, kontaktu z istotami pozaziemskimi, hibernacji, postapo i podróży w czasie. Zadziwiająca większość filmów skupia się jednak na wątkach socjo-politycznych, antyutopijnych. Z wielu z nich przebija chęć zmierzenia się z tematami nie tylko rozrywkowymi, ale przede wszystkim takimi, które od wielu już lat trawią coraz więcej obywateli państw demokratycznych, a więc: lęk przed negatywnym rozwojem social mediów, przed utratą kontroli nad własnym życiem na rzecz władzy, przed nowymi totalitaryzmami, które mogą powtórzyć krwawą historię XX wieku oraz – strach przed globalną wojną i końcem świata. Wśród wybranych filmów nie zabraknie oczywiście dzieł czysto rozrywkowych, jak choćby serii krótkich metraży Legendy Polskie (2015-16) Allegro lub popularnych komediowych produkcji Grupy Filmowej Darwin. Co ciekawe, tylko kilka z tych filmów to ekranizacje książek polskich pisarzy SF (np. Stanisław Lem, Janusz A. Zajdel), większość to dzieła oryginalne. Co prowadziłoby jednocześnie do dość przykrej konstatacji, że filmowcy znad Wisły dalej nie czytają naszej literatury fantastycznej albo czytają, ale nie adaptują jej z powodu zbyt „rozbuchanych” oczekiwań autorów lub spadkobierców[10].
Pierwsza faza (2006-2010) – wrota Katedry zostały otwarte
Pierwsze lata naszego wieku to czas, w którym do branży powoli zaczynali wchodzić filmowcy urodzeni pod koniec lat 70. lub już w latach 80. A więc często wychowani na Gwiezdnych wojnach, Akirze (reż. Katsuhiro Ôtomo, 1988) i amerykańskich filmach akcji, często oglądanych na zdartych kasetach VHS. Wówczas jeszcze osób, które mogły sobie pozwolić na zrealizowanie filmu było znacznie mniej niż dzisiaj. Przypomnę, że wtedy kręcono głównie na taśmie filmowej, a mało doskonałe kamery cyfrowe dopiero wchodziły na rynek i były bardzo drogie. Dla wielu początkujących filmowców, którzy jeszcze nie dostali się do szkoły filmowej, oznaczało to, że nawet zrobienie amatorskiego filmu było dostępne niewielkiemu gronu. Jednak dla pasjonatów kina nie stanowiło to przeszkody nie do obejścia. Wielu z nich, takich jak Tomek Bagiński, skupiło się na rozwijaniu swojej pasji poprzez rysunek i tworzenie skromnych animacji. Gdy w 2003 roku nikomu jeszcze nieznany twórca Katedry otrzymał nominację do Oscara w kategorii najlepszy krótkometrażowy film animowany, w Polsce, można powiedzieć, zrobił się „szał” na robienie podobnych animacji. Wiele osób zobaczyło, że ta dziedzina również może być interesującą drogą dla opowiedzenia własnych historii. A często wręcz jedyną, w przypadku twórczych entuzjastów fantastyki, którzy poprzez animację mogli znacznie pełniej i zdecydowanie mniejszym kosztem wyrzucić z głowy swoje niesamowite wizje.
Jednym z ciekawszych filmów z tamtego okresu, który można zaliczyć do SF, jest Moloch (2006) wyprodukowany przez Platige Image i wyreżyserowany przez Marcina Pazerę. Ten 7-minutowy short pokazuje nam epizod „z życia” ogromnej, przemysłowej maszyny, tytułowego Molocha, który niespodziewanie budzi się z letargu i wywołuje w swoich mieszkańcach mordercze instynkty. Mimo upływu kilkunastu lat strona wizualna dalej robi wrażenie. Mroczny nastrój, podbijany przez niepokojącą, ambientową muzykę, doskonale dopełnia pesymistyczną historię ludzi niepotrafiących się opamiętać przez żądzę krwi i wojenny chaos. Strasznie aktualne.
Grafik i animator, Grzegorz Jonkajtys, obecnie znany w Hollywood jako doświadczony twórca efektów specjalnych[11] oraz reżyser wojennego, animowanego, dobrze przyjętego serialu wyprodukowanego przez Netflix The Liberator (2020), w 2006 roku zrobił krótką animację Arka. Jak tłumaczą napisy na początku filmu, niemal cała ludzka populacja została unicestwiona z powodu groźnego wirusa. Ci, którzy przeżyli, rzucają się do ogromnych tankowców, by za oceanem znaleźć krainę wolną od śmiercionośnej zarazy. Bohaterem filmu jest naukowiec, który próbuje wynaleźć sposób na ocalenie cywilizacji. Grafika w animacji obecnie się trochę zestarzała, ale nie przeszkadza to w odbiorze, bo najistotniejsze są tu scenariusz oraz błyskotliwa symbolika. Twist na koniec przywodzi na myśl produkcje typu Wyspa tajemnic (reż. Martin Scorsese, 2010) i sprawia, że film zostaje w pamięci.
Drugi istotny, zaledwie 3-minutowy, animowany film Jonkajtysa z tamtego okresu to Dziedzictwo (2008). Historia kosmity, który przybywa na Ziemię po apokalipsie i postanawia odtworzyć ludzką rasę. Wychodzi mu to jednak połowicznie. Jego ostatni film, o którym wspomnę, to Trzeci list (2010), 15-minutowy thriller SF, tym razem zrealizowany konwencjonalnie, z aktorami, jednak przy sprawnym wykorzystaniu efektów specjalnych. Short przedstawia świat przyszłości, w którym ludzie, żeby przeżyć w zanieczyszczonym powietrzu, uzależniają się od technologii i medycyny. Brief, mieszkaniec megalopolis, orientuje się, że kończy mu się termin niezbędnego ubezpieczenia. Kiedy próbuje go przedłużyć, odkrywa depresyjną prawdę o systemie, w którym żyje.
Kolejnym intrygującym twórcą jest Tomasz Popakul, absolwent Filmu Animowanego i Efektów Specjalnych w PWSFTviT w Łodzi. Animator, VJ, grafik i muzyk. Wielokrotnie nagradzany na międzynarodowych festiwalach za jego niepokojące i fantazyjne ruchome obrazy. Pierwszy jego warty wzmianki film SF to 20-minutowe Życie 1.0 (2007). Opowieść o parze robotów, której na pustyni sęp kradnie baterię zasilającą kobietę-robota. Jej partner zaczyna walkę o uratowanie ukochanej. Pomimo dość średniej jakości efektów wizualnych, film chce się obejrzeć do końca. Bo jednak jest o prawdziwej miłości. Co z tego, że nieludzkiej. Jego kolejny film nosi tytuł Rewolucja w Chronopolis (2009) i jest zainspirowany kultowym w pewnych kręgach dziełem pt. Chronopolis (reż. Piotr Kamler, 1983). Akcja, podobnie jak pierwowzoru, dzieje się na odległej tytułowej planecie zamieszkałej przez nieśmiertelne społeczeństwo zajęte tworzeniem czasu. Następne, jeszcze ciekawsze dzieła Popakula, zostaną opisane w dalszej części artykułu.
Film Tam i z powrotem (2009) w reżyserii Michała Baczunia obejrzałem pierwszy raz chyba na Festiwalu Fantastyki Pyrkon jako nastolatek. Zrobił na mnie wówczas ogromne wrażenie, szczególnie dzięki wiarygodnej, futurystycznej scenografii i efektom specjalnym. Tego typu VFX-ów wówczas nie widywało się w polskich filmach. Warto dodać, że film został nagrodzony na FPFF w Gdyni w 2010 roku Nagrodą Specjalną w Konkursie Kina Niezależnego właśnie za „umiejętne wykreowanie świata przyszłości”. Autorem zdjęć, producentem i współtwórcą warstwy wizualnej filmu był Jacek Drofiak, obecnie rozchwytywany operator Steadicam. Tam i z powrotem to adaptacja opowiadania Janusza A. Zajdla, jednego z mistrzów polskiej fantastyki socjologicznej. Śmiertelnie chory Herbert Laut (Paweł Hajnos) zostaje zahibernowany do czasu, aż jego dolegliwość stanie się uleczalna. Gdy po 150 latach bohater zostaje wybudzony, nowa rzeczywistość okazuje się nie do zaakceptowania.
Mimo że dziś efekty nie robią już aż takiego wrażenia, a gra aktorska momentami mocno razi, film dalej jest wart polecenia. Szczególnie fanom Zajdla.
Ostatnim filmem z pierwszej fazy będzie Maska (2010, reż. Timothy Quay, Stephen Quay), 23 minutowa animowana adaptacja opowiadania Stanisława Lema o tym samym tytule. Produkcja stworzona przez amerykańskich bliźniaków, była polsko-brytyjską koprodukcją. Bardzo też możliwe, że pierwszą, albo jedną z pierwszych, w tym gatunku współfinansowaną przez PISF.
Akcja Maski rozgrywa się w futurystycznym, feudalnym świecie. W ciele pięknej Duenny czai się robotyczny zabójca. Została stworzona po to, aby wypełnić pewną misję. Gdy nadchodzi właściwy moment, musi zdecydować, czy zabić uwiedzionego mężczyznę, czy wybrać miłość.
Film został zrealizowany w technice poklatkowej, przy użyciu specjalnych lalek. Mroczna, dziwaczna stylistyka animacji na pewno zapada w pamięć. Głosu bohaterce udzieliła, mówiąca po polsku, Magdalena Cielecka. W czasie seansu towarzyszy nam natomiast muzyka Krzysztofa Pendereckiego.
Druga faza (2011-2016) – kino offowe dalej odważniejsze od mainstreamu
W następnych latach, poza niezależnymi animacjami oraz aktorskimi filmami krótkometrażowymi, powstało również parę produkcji kinowych, które można zaliczyć do science fiction. Pierwszą była adaptacja książki dla młodzieży autorstwa poczytnego autora SF, Rafała Kosika[12] – Felix, Net i Nika oraz teoretycznie możliwa katastrofa (reż. Wiktor Skrzynecki, 2012). To historia gimnazjalistów, którzy w czasie wakacji przypadkiem przenoszą się do czasów II wojny światowej. W filmie pojawiają się znane fanom gatunku wątki nanorobotów, teleportacji, czy wielu wymiarów. Całość jednak wypada co najwyżej średnio, ze względu na nie najlepszą inscenizację, aktorstwo i efekty specjalne. Trzeba jednak zaznaczyć, że był to pierwszy od przynajmniej kilkunastu lat, zrealizowany za normalne fundusze (m.in. z PISF) polski film science fiction, który widzowie mogli obejrzeć premierowo na srebrnym ekranie, dlatego postanowiłem dać mu szansę.
Drugi pełnometrażowy film SF – tu może kogoś zaskoczę – to film Ambassada (2013) Juliusza Machulskiego. Komedia, ale której głównym tematem jest jednak podróż w czasie, ponieważ, zgodnie z opisem filmu: „Mela i Przemek odkrywają, że winda w budynku, do którego się przeprowadzili, przenosi z 2012 roku do początku II wojny światowej”[13]. I choć sam motyw windy raczej nie kojarzy się z fantastyką naukową, która zazwyczaj do przenoszenia w czasie wykorzystuje skomplikowane urządzenia, to jednak zdecydowałem się uwzględnić tę produkcję ze względu na wątek historii alternatywnej, a więc znany w literaturze SF. I oczywiście, nie ma co się oszukiwać – to nie ten sam Machulski, co z czasów Seksmisji (1983), jednak film na pewno jest do obejrzenia. Natomiast finalne sceny, w których okazuje się, że po zmianie przeszłości nigdy nie doszło do wojny i widzimy panoramę współczesnej, nigdy nie zniszczonej Warszawy, po której spacerują ortodoksyjni żydzi – na pewno są obrazami, które nie wylatują prędko z głowy.
Kongres (2013) w reżyserii Ariego Folmana to kolejna ekranizacja Lema, tym razem opowiadania Kongres futurologiczny[14]. Robiąca piorunujące wrażenie międzynarodowa koprodukcja, zrealizowana częściowo w formie filmu aktorskiego, częściowo jako animacja. Ze zdjęciami Michała Englerta i z obsadą złożoną z takich gwiazd jak Robin Wright, Paul Giamatti i Harvey Keitel.
Grająca samą siebie Robin Wright otrzymuje niecodzienną propozycję – hollywoodzkie studio zamierza ją zeskanować za pomocą najnowocześniejszej technologii cyfrowej, żeby jej kolejne role mogła zawsze odgrywać młoda wirtualna kopia. Bohaterka, która chce poświęcać więcej czasu bliskim, zgadza się, nie zdając sobie sprawy, jak wielki będzie miało to wpływ na świat, który dotychczas znała. W końcu zaczynają się zacierać granice między tym, co realne, a fikcyjne. Kongres to niezwykle mądry, pięknie zrealizowany film, którego twórcy stawiają moralne pytania dotyczące granic, jakie korporacje mogą przekroczyć, dla zwiększenia swoich dochodów i zapewnienia ludziom rozrywki. Czy można innym dyktować ich pragnienia? Do jakiego stopnia powinniśmy zrezygnować z własnej wolności? Życzyłbym sobie oraz całej naszej branży, żeby takich produkcji powstawało jak najwięcej.
Wróćmy na chwilę do krótkometrażowych animacji. W 2011 r. Studio Miniatur Filmowych przy koprodukcji Kino Polska Tv zrealizowało 16-minutowy film pt. Lucky Day Forever (reż. Aleksander Wasilewski). Film wyjątkowy, przedstawiający dystopijny świat, w którym ludzie dzielą się na plebs mieszkający w ponurym, dolnym mieście, oraz na pięknych, młodych i szczęśliwych mieszkających w świetlistej, neonowej górnej części metropolii. Bohater, Prol 514, prowadzi nudne, bezsensowne życie, wieczorami ogląda życie gwiazd w telewizji i marzy o tym, by stać się jednym z nich. W końcu udaje mu się wygrać w Wielkiej Loterii i awansować do elitarnych „nadludzi”. Prędko jednak uświadamia sobie, że to nie jest to, czego tak naprawdę chciał i że pod pozorami wiecznej beztroskiej zabawy kryje się pustka i kłamstwo. Fabuła Lucky Day Forever przywodzi na myśl serial Black Mirror (2011-19, twórca Charlie Brooker), dość klasyczna, chciałoby się powiedzieć „cartoon networkowa” kreska dodatkowo uwypukla problematykę przedstawionego świata. Przesłanie idealnie koresponduje z tym, jak wielu z nas stale porównuje się do „idealnych” gwiazd z Hollywood czy influencerek z Instagrama. A bohater bardzo prawdziwie konstatuje, że summa summarum, wszyscy najbardziej potrzebujemy czułości drugiej osoby.
Z filmów animowanych z tych lat należałoby również wymienić Ziegenort (2013) Tomasza Popakula, o którym była już wcześniej mowa. Film przedstawia alternatywną historię rybackiej wioski, w której II wojna światowa nigdy się nie wydarzyła. Wrażenie robi nie tylko czarno-biała kolorystyka z nutką zieleni i pozornie niedbała kreska, ale również typowy dla reżysera, niepokojący klimat i symbolika.
Kolejnym intrygującym reżyserem ze Szkoły Filmowej w Łodzi podejmującym tematykę science fiction jest Dominika Ożarowska. Co ciekawe, w kilku jej dziełach Tomasz Popakul pomagał jej przy scenariuszu, scenografii i efektach specjalnych. Zacznijmy od Pong (2014). Opis: “Ghast, sparaliżowany naukowiec na wózku kontaktujący się ze światem za pomocą komputera poszukuje boskiej cząstki. Nawet podczas swoich 60. urodzin nie jest w stanie przebywać z ludźmi – wobec ich głupoty i małostkowości wybiera towarzystwo sztucznej inteligencji[15]”. W główną rolę wcielił się Piotr Krukowski. Drugi jej film z tego samego roku to Majstersztyk na podstawie opowiadania Philipa K. Dicka. Akcja dzieje się w nieodległej przyszłości. Po sześciu latach pracy nad terraformacją Marsa Milton Krukowski (Iwo Bochat) wraca na Ziemię i zaczyna mieć podejrzenia, że wojna, którą ludzie toczyli z rasą Proxmenów wcale nie została wygrana, a oficjalne komunikaty to propaganda władz. Short został wykonany w czerni i bieli w stylu filmu noir, w obsadzie znaleźli się m.in. Mariusz Saniternik i Marianna Zydek. Ostatni szkolny film SF Ożarowskiej, Dolina niesamowitości (2014), jest jej dyplomem licencjackim.
Nowym artystą wartym zapamiętania jest Jakub Grygier, który pracował wcześniej m.in. przy Trzecim liście Jonkajtysa oraz przy Tam i z powrotem Baczunia. Podobnie jak Grzegorz Jonkajtys działa przy efektach w Hollywood (głównie robiąc matte painting). Żeby choćby wspomnieć takie tytuły jak Antychryst (2009), Starcie tytanów (2010), 47 Roninów (2013), Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć (2016), czy Strażnicy Galaktyki Vol. 2 (2017). W 2015 roku niemalże samodzielnie stworzył 12-minutową animację Empsillnes. Historię astronauty, który jako jedyny przeżył katastrofę statku kosmicznego i walczy o swoje życie, zmagając się z pustką. Film efektowny na wielu płaszczyznach, w którym znajdziemy widoki samotnego człowieka w kosmosie na tle ciał niebieskich oraz zniszczonych gigantycznych frachtowców, jak i strzelających się ścigaczy w metropolii. A także motyw nostalgii za ukochaną kobietą. I wszystko to spotęgowane iście epicką muzyką.
Zanim Jan Holoubek dał się poznać jako utalentowany reżyser serialu Rojst (2018) czy filmu 25 lat niewinności (2020), zrealizował pewien intrygujący mockument. 45-minutową produkcję pt. Pocztówki z republiki absurdu (2014), gdzie przedstawił alternatywną wizję historii Polski, w której w 2014 roku nadal panuje u nas komunizm. Fikcyjni twórcy filmu, para Szwedów, przylatują do Warszawy, żeby opowiedzieć o realiach życia socjalistycznej polskiej młodzieży. Dzieło warte obejrzenia, nie tylko po to, żeby zobaczyć, jak mogłaby wyglądać stolica z dwoma Pałacami Kultury. Ciekawie została przedstawiona „sowiecka” kultura hip-hopowa oraz deskorolkowa. Film zrobiony z dbałością o szczegóły, w scenografii, kostiumach i rekwizytach. Może intrygować i służyć jako przestroga, szczególnie dziś, gdy agresja rosyjska staje się tak bezpardonowa za wschodnimi granicami.
Inny film, który porusza tematykę rosyjskiego totalitaryzmu, to Pod elektrycznymi chmurami (reż. Aleksey German, 2015). Bardzo ciekawa koprodukcja polsko-ukraińsko-rosyjska. Współprodukowana m.in. przez TVP, Apple Film i Studio Filmowe Tor za kadencji Krzysztofa Zanussiego. Laureat Srebrnego Niedźwiedzia na Berlinale za zdjęcia. Akcja dzieje się w bliskiej przyszłości. Świat jest krok od globalnej wojny. W Rosji mija sto lat od rewolucji październikowej. Pytanie, w którą stronę pójdzie? Dziś, zaledwie po 7 latach znamy już odpowiedź na to pytanie. Oby jednak zdążyli się opamiętać, nim wcisną guzik „Reset”.
Kolejna produkcja to niezależny film średniometrażowy pt. Żelazny obłok (reż. Nikodem Wojciechowski, 2014). Opowiada historię dwóch braci żyjących w bliżej nieokreślonym wschodnim państwie totalitarnym. W pewnym momencie Młody zostaje pobity przez policję, a Starszy wraz z żoną i córką jest zastraszany. Gdy sytuacja robi się coraz bardziej napięta, Młody postanawia zorganizować ucieczkę rodziny do sąsiedniego, wolnego państwa.
Na koniec drugiej fazy przedstawiam dzieło zupełnie inne od poprzednich – The Bartender (reż. Piotr Budzowski, 2014). Bodajże jedna z najlepiej zrealizowanych polskich produkcji w klimacie cyberpunka. Z mówiącym po angielsku Janem Wieczorkowskim w roli głównej. Opis: “Film przedstawia epizod z życia Jacoba – człowieka, który stracił wszystko i wkroczył na drogę odkupienia przez zemstę. Znajdując się w sytuacji bez wyjścia, śmiertelnie ranny Jacob udaje się do kogoś, o kim wiele słyszał, ale kogo nigdy spotkał. Na ulicach ludzie nazywają go ze strachem w głosie „Bartender”[16].
Grupa Filmowa Darwin – azyl polskich nerdów na YouTubie?
YouTube od dawna w środowisku filmowców jest traktowany z pewnym dystansem. Owszem, wiadomo, że są tam popularne kanały z fabularnymi skeczami, które oglądają setki tysięcy widzów, a czasem i miliony. Jednak ciężko je jakościowo porównywać do choćby filmów czy seriali kręconych w normalnych budżetach, za rynkowe stawki. Są jednakże wyjątki. I Grupa Filmowa Darwin zdecydowanie do nich należy.
Pomysł założenia kanału na YouTube narodził się u Jana Jurkowskiego i Marka Hucza jeszcze lata temu, na studiach. Pierwszy założyli w 2012 roku, ale największą popularność zaczęli zdobywać trzy lata później, gdy ruszyli z serią Wielkie Konflikty, a później Szorty Darwina.[17] Zaskakiwali swoich widzów nie tylko zabawnie napisanymi i zagranymi dialogami, rozwiązaniami fabularnymi, ale także dobrze zrobionymi efektami specjalnymi i charakteryzacją. Darwini stworzyli swoje własne popkulturalne uniwersum, w którym, obok takich postaci jak Diabeł i Jezus, pojawiały się historyczne postaci, np. Juliusz Słowacki, Albert Einstein albo mitologiczne: Hades, Afrodyta, Anubis i Odyn.
Nas interesują jednak ich produkcje utrzymane w konwencji science fiction, dlatego jako pierwszy przykład niech posłuży ich short Gwiezdny szeryf (2017) nagrodzony Grand Video Awards. Bohaterem filmu jest szeryf Kowalsky (Jan Jurkowski), który na polu kukurydzy znajduje statek kosmiczny. Przesłuchuje okolicznego farmera (Marek Hucz) i po chwili orientuje się, że świadkowi przestał działać zegarek generujący iluzję. Wygląda na to, że farmer jest kosmitą z rozbitego statku.
Darwini w tej oraz kolejnych częściach (do tej pory powstały trzy) doskonale bawią się konwencją, naśmiewając się z klisz znanych z amerykańskich filmów. Jak choćby policjant wchodzący na miejsce zbrodni ogrodzone taśmą, zawsze z przenikliwym spojrzeniem i ironicznym uśmiechem, mówiący celowo niższym głosem. W dalszym ciągu tej serii szeryf dowiaduje się, że jego zaginiona przed laty córka żyje, ale z istotami pozaziemskimi. Kowalsky ma przygody na innych planetach i poznajemy innych bohaterów z kosmosu.
Innym przykładem jest np. short Wujek Chip (2019), w którym inteligentny samochód zaczyna się buntować przed swoją rodziną. Lub skecz-show pt. Wielkie Teorie Darwina (2016), w którym pojawia się załoga pierwszego polskiego statku kosmicznego „S.F. Grunwald” oraz web-serial Misja (2021) dziejący się w 2060 roku w międzynarodowej bazie kosmicznej. Obie serie powstały dla Player.pl, co oznacza, że G.F. Darwin coraz bardziej się profesjonalizuje. Kto wie, może kiedyś doczekamy się w ich wykonaniu pełnometrażowego filmu lub pełnoformatowego serialu?
Tomek Baggins – legendarny rycerz na białym koniu
Jak jeszcze jesteśmy przy stricte rozrywkowych produkcjach SF, to nie sposób pominąć bardzo popularną serię Legendy Polskie, która powstawała w latach 2015-16 dla Allegro, i którą reżyserował Tomek Bagiński. Tak, ten sam człowiek, który kilkanaście lat wcześniej rozbudził apetyty wśród polskich fanów filmów animowanych, teraz stawał się prekursorem polskich filmowców tworzących rozrywkowe science fiction.
Kiedy ogłoszono, że Platige Image wyprodukuje serię krótkometrażowych filmów odkopujących stare polskie baśnie i to w konwencji SF, fandom w naszym kraju po prostu oszalał. Pierwszy short pt. Smok wypuszczony na YouTube w listopadzie 2015 roku obejrzało do tej pory niemal 6 milionów widzów[18]. Drugi film, Twardowsky, opublikowany w grudniu, zgromadził z kolei ponad 7 milionów[19]. Oba te filmy zachwyciły fanów oryginalnym podejściem do tematu legend oraz efektami specjalnymi na najwyższym poziomie. Co by nie mówić, ale to już był naprawdę poziom z Hollywood. Platige Image, które dotychczas zajmowało się głównie robieniem, skądinąd wspaniałych, cinematików do gier oraz efektów do polskich kinowych filmów, mogło wreszcie popuścić wodze fantazji i wyprodukować krótkie filmy SF z prawdziwego zdarzenia.
We wrześniu następnego roku na kanale YouTube Allegro wyszedł trzeci film z serii Twardowsky 2.0 (do tej pory 6 mln widzów[20]), z kolei Operacja Bazyliszek i Jaga miały odpowiednio 9,5 mln i 8,2 mln wyświetleń[21]. Liczby doprawdy niesamowite. Twórcom Legend Polskich udało się, podobnie jak Darwinom, wymyślić ciekawe, złożone uniwersum pełne nowych i mitycznych postaci, niemal na miarę lore z Marvela czy DC. Choć muszę przyznać, że fabularnie i dialogowo G.F. Darwin radzą sobie lepiej, to jednak Platige Image posiadało zaplecze VFX. I wielka szkoda, że długo zapowiadany, pełnometrażowy film pod roboczym tytułem Twardowsky 3.14 jednak nie doszedł do skutku[22]. Tym razem Platige Image miało połączyć produkcyjne i dystrybucyjne siły z Next Film, Allegro miało być głównym producentem. Tomek Bagiński zaś reżyserem. Wiadomo, że wówczas twórca Katedry pracował nad serialem Wiedźmin (2019) oraz innymi produkcjami dla Netfliksa. Prawdopodobnie to był właśnie jeden z powodów, dla którego zarzucono pomysł. Mam jednak szczerą nadzieję, że kiedyś ktoś jeszcze do niego wróci.
Trzecia faza (2016-2019) – Netflix w Polsce, koprodukcje. Polscy fantaści rozwijają skrzydła
Skoro dopiero co o Netfliksie była mowa, należałoby podkreślić, że w Polsce wystartował on jesienią 2016 roku. Dlaczego to jest tak ważne, pokrótce wspominałem na początku tego artykułu. Tutaj część osób badających rynek filmowy w naszym kraju mogłaby się pewnie ze mną nie zgodzić, ale chciałbym zaryzykować tezę, że Netflix obecnie od ponad 5 lat robi dla polskiej fantastyki tyle samo, ile PISF robił dla kina głównego nurtu. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na ilość filmów gatunkowych, jakie wyprodukował w Polsce przez ten czas. Z fantasy mamy animowany serial Kajko i Kokosz (2021, showrunner Ewelina Gordziejuk) oraz film Dawid i elfy (2021, reż. Michał Rogalski), z horrorów dwie części slashera W lesie dziś nie zaśnie nikt (2020-21, reż. Bartosz M. Kowalski). Oraz oczywiście rodzime SF. I owszem, można się zastanawiać, które z tych produkcji są bardziej lub mniej udane, ale nie można Netfliksowi odmówić odwagi.
Nim jednak przejdziemy do produkcji tej platformy, wróćmy jeszcze na chwilę do mniejszych filmów (co nie znaczy, że mniej ważnych). Wspomniany już wcześniej dwukrotnie Tomasz Popakul w 2016 stworzył kolejną świetną krótką animację. Film pt. Czerń opowiada o parze japońskich astronautów, którzy utknęli na stacji kosmicznej. Wszystko przez wojnę nuklearną, która wybuchła pod nimi, na Ziemi. Jedyne, co im pozostało, to oglądać błyski grzybów atomowych na powierzchni planety, czekać i próbować jakoś tę tragedię przeżyć razem.
Inny krótkometrażowy film, Konstruktor (reż. Piotr Dylewski, 2016), porusza już zgoła odmienny temat. To historia wynalazcy (Marek Bukowski) mieszkającego ze stworzoną przez siebie androidką Ewą (Aleksandra Hamkało). Z czasem bohaterowie zaczynają coś do siebie czuć, a różnice w ich naturach doprowadzają do tragicznej konfrontacji. Ewa chce coraz bardziej upodobnić się do prawdziwej kobiety, w końcu uznaje, że chciałaby mieć dziecko, co rodzi poważny problem – jako osoba nie biologiczna nie może zajść w ciążę. Czy to znaczy, że nigdy nie dorówna innym ludziom? Na pochwałę zasługuje minimalistyczna, klimatyczna scenografia, zdjęcia oraz efekty specjalne. Ola Hamkało jako robot jest elektryzująca, szczególnie w scenach, w których tańczy do utworów Maanam.
Embers (reż. Claire Carré, 2016) to pełnometrażowa, polsko-amerykańska produkcja opisująca świat po globalnej epidemii. Wszyscy ludzie tracą pamięć i umiejętność zapamiętywania. Nie mogąc zrozumieć swojego położenia w końcu zaczynają walczyć o przetrwanie. Jak mówiła reżyserka, Claire Carré, przy promocji filmu: „Moje wspomnienia są dla mnie cenne. Kocham to, jak są tworzone i odtwarzane, w sposób całkowicie unikatowy dla każdego z naszych umysłów, jak odcisk palca. Poskładane razem wspomnienia pozwalają nam opowiedzieć o tym, kim jesteśmy – nam samym oraz innym. Lecz jeśli to, kim jestem, jest zbudowane na tym, kim byłam, kim byłabym bez wspomnień? Bez historii o sobie? Czy istnieje rdzeń tożsamości głębszy niż suma naszych doświadczeń? Stworzyłam Embers, żeby poszukać odpowiedzi na te pytania”[23].
Za science fiction zabrał się również reżyser Bodo Kox, znany m.in. dzięki filmowi Dziewczyna z szafy (2012). Człowiek z magicznym pudełkiem (2017) to jego drugi mainstreamowy film. Za kamerą stanęli tacy autorzy zdjęć jak Arkadiusz Tomiak i Dominik Danilczyk. Za scenariusz do tego filmu Bodo Kox został wcześniej wyróżniony w Cannes w konkursie ScripTeast. Fabuła filmu toczy się w Warszawie w 2030 roku. Adam (grany przez Piotra Polaka) cierpi na zaniki pamięci i postanawia wszystko zacząć od nowa. W nowej pracy w dużej korporacji poznaje Glorię (Olga Bołądź), w której od razu się zakochuje. Niedługo później Adam znajduje stare radio nadające audycje z lat 50. Okazuje się, że odbiornik emituje fale, dzięki którym można przenosić się w czasie. W czasie jednej podróży bohater zostaje uwięziony w 1952 roku. Zaniepokojona Gloria postanawia sprowadzić go z powrotem.
Człowiek z magicznym pudełkiem to film dystopijny, przedstawiający świat bezwzględnych korporacji, w których każdy jest jedynie trybikiem w wielkiej maszynerii. Przede wszystkim jednak jest to dzieło o miłości. W wizji przyszłości Koksa czuć inspiracje nie tylko Brazil (1985) Terry’ego Gilliama, Łowcą androidów (1982) Ridleya Scotta, ale również groteskowymi i szalonymi filmami science fiction Piotra Szulkina. I chociaż ta produkcja została przez widzów i krytyków przyjęta z bardzo mieszanymi uczuciami, osobiście uważam ten film za niemal prekursorski, bo pierwszy raz od wielu lat polscy filmowcy nakręcili prawdziwe dzieło science fiction, i to nie w mniejszościowej, międzynarodowej koprodukcji, ale z dofinansowaniem takich instytucji jak PISF, czy Mazowiecki i Warszawski Fundusz Filmowy. Można by się oczywiście zastanawiać nad „naukowością” tego filmu, szczególnie urządzenia, czyli tytułowego magicznego pudełka, które w dość niewyjaśniony sposób przenosi bohatera do innego czasu, podobnie jak w przypadku windy w Ambassadzie Machulskiego. Należy jednak przyznać, że dzięki temu, jak został przedstawiony świat przyszłości w jednej z linii czasowych, oraz przez to, jakie problemy porusza ten film, wszak typowe dla przemyśleń tego gatunku – produkcję z czystym sumieniem można zaliczyć do nurtu science fiction.
Rok 2018 przyniósł nam wcześniej wspomniany serial 1983 (2018) wyprodukowany przez Netflix. Za reżyserię odpowiadały takie reżyserki jak Agnieszka Holland, Kasia Adamik, Olga Chajdas i Agnieszka Smoczyńska. Zdjęcia zostały wykonane m.in. przez Tomasza Naumiuka, Mateusza Wichłacza i współautora filmu Bodo Koksa, Arkadiusza Tomiaka.
Świat filmu przypomina nieco ten wykreowany parę lat wcześniej w mockumencie Holoubka. Tutaj bowiem też nie doszło do triumfu “Solidarności” i upadku żelaznej kurtyny. Polska w roku 2003 dalej żyje w komunizmie, ale znacznie bardziej restrykcyjnym i orwellowskim niż w Pocztówkach z republiki absurdu. Wszystko przez zamach terrorystyczny, który miał miejsce 20 lat temu, w tytułowym 1983.
Idealistyczny student prawa (Maciej Musiał) i skompromitowany oficer śledczy (Robert Więckiewicz) odkrywają wielki spisek będący powodem, dla którego Związek Sowiecki nie został obalony.
Brzmi jak początek intrygującego, futurystycznego thrillera. I tak w wielu miejscach jest. Szczególnie wrażenie robi cała oprawa audiowizualna. Podobnie jak wcześniej w przypadku Legend Polskich, czuć tutaj zew Hollywoodu, choć w dużo mroczniejszym wydaniu. Scenografia Anny Anosowicz i kostiumy Anny Lewińskiej imponują. Podobnie jak pięknie operujące światłocieniem zdjęcia i efekty VFX. Problemy pojawiają się jednak, gdy aktorzy się odzywają. Serial wydaje się czasem nierówny pod kątem reżyserii i fabuły. Niekiedy odnosi się wrażenie, jakby autor scenariusza, Joshua Long, nie do końca rozumiał polską rzeczywistość, a kwestie bohaterów były niezgrabnie tłumaczone aktorom z angielskiego. Serial finalnie został przyjęty z mieszanymi uczuciami, ale raczej lepiej niż film Koksa. Prawdopodobnie z powodu nie najlepszych ocen Netflix jednak nie zdecydował się na drugi sezon.
W tym samym roku Netflix postanowił zrobić ukłon w stronę polskich youtuberów. W związku z nadchodzącą premierą popularnego dystopijnego serialu antologicznego Black Mirror, producenci z platformy streamingowej poprosili takich twórców jak, opisywana wcześniej, Grupa Filmowa Darwin, Martin Stankiewicz, Krzysztof Gonciarz oraz Huyen Pham z kanału Emce Kwadrat o zrealizowanie filmów krótkometrażowych w stylistyce produkcji Charliego Brookera.
Wyniki przeszły najśmielsze oczekiwania. Produkcje stworzone przez youtuberów okazały się równie, albo niemal tak samo, intrygujące jak oryginalna produkcja. 15-minutowa etiuda G.F. Darwin pt. 1% opowiada historię pary (Jan Jurkowski i Helena Chorzelska), która zgłasza się do specjalistycznego ośrodka technologicznego, żeby dowiedzieć się, kim będzie ich dziecko, gdy się urodzi. Jak twierdzi reprezentantka firmy, są w stanie to przewidzieć z 99-procentową skutecznością. Gdy jednak okazuje się, że syn bohaterów może zostać mordercą, pojawiają się pytania, na ile można zawierzyć systemowi.
Kolejny film, Suma szczęścia, stworzony przez Martina Stankiewicza, również przedstawia losy pary w związku. Chłopak (Wacław Warchoł) chce poprawić swoje relacje z dziewczyną (Maria Pawłowska). W tym celu decyduje się na zainstalowanie w sobie specjalnej aplikacji, która stale analizuje poziom zadowolenia partnerki i podpowiada bohaterowi, co powinien uczynić, np. co jej ugotować albo jaki kupić prezent. Prędko chłopak jednak orientuje się, że apka nie jest wcale taka doskonała.
Rozstanie Krzysztofa Gonciarza opisuje historię dwójki vlogerów, którzy jednocześnie są w związku. Krzysiek i Kasia (Kasia Mecinski) w pewnym momencie się rozstają, dzieląc swoją społeczność fanów na dwa obozy. Żeby tego było mało, oboje nakręcają dramę w mediach, jeszcze bardziej zaogniając sytuację. Etiuda chyba najmniej futurystyczna z tej serii, ale jeśli wziąć pod uwagę jej założenie, według którego bohaterowie mierzą się z zagrożeniami wynikającymi z technologii, wydaje się, że można przymknąć oko.
Trwający 8 minut film Huyen Pham pt. 69.90 opowiada o rannym żołnierzu, który trafia do bunkra swojego wroga. Żeby przeżyć, musi zaufać tajemniczej pani naukowiec. Po pewnym czasie okazuje się, że wszystko było grą w wirtualnej rzeczywistości. Bohater uznaje, że zamiast wyjść ze znajomymi, woli wrócić do świata gry i spędzić więcej czasu z fikcyjną dziewczyną. Scenariusz pisał Błażej Dzikowski znany wcześniej choćby z serii Legendy Polskie. Czarne lusterko pokazało, że jeśli dać zdolnym youtuberom zasoby, są w stanie wykreować bardzo intrygujące wizje w stylistyce science fiction.
W latach 2018-2019 powstało jeszcze kilka pełnometrażowych filmów SF. Pozwolę sobie pokrótce o nich napisać: High Life (reż. Claire Denis, 2018) to intrygujące dzieło przedstawiające życie byłych skazańców, którzy próbują przetrwać na statku kosmicznym w dalekim kosmosie. Wsparta przez PISF międzynarodowa koprodukcja z gwiazdorską obsadą, m.in. Robertem Pattinsonem, Juliette Binoche, Mią Goth oraz Agatą Buzek. Za polską część produkcyjną odpowiadało studio Madants, współautorem zdjęć był Tomasz Naumiuk.
Jestem REN (2019) w reżyserii Piotra Ryczko jest raczej nieudanym filmem, pojawia się w nim jednak ciekawy wątek mężczyzny w związku z androidką graną przez Martę Król, notabene nagrodzoną za tę rolę na MFF Fantastycznych w Trieście.
Warty odnotowania jest również, trwający 72 minuty, niezależny film Ostatni samotnik (reż. Amadeusz Kocan, 2019) podejmujący bardzo popularny wśród fanów SF temat alternatywnej postapokalipsy, gdzie w czasie katastrofy w Czarnobylu doszło do znacznie większego skażenia[24]. W filmie wystąpiły takie ciekawe postaci jak pisarz Michał Gołkowski, czy komicy Grzegorz Halama i Abelard Giza.
Ostatnią produkcją z tej fazy jest krótkometrażowa Synchronizacja (2019) w reżyserii Anny Kasińskiej. „Rok 2084. Mężczyźni są bliscy wyginięcia. W wiekowej willi, otoczone gąszczem roślin, cztery kobiety żyją w absolutnej symbiozie. Czekają, aż ich cykle menstruacyjne zsynchronizują się. Wszystkie pragną zostać matkami, lecz dawca może być tylko jeden. W końcu nadchodzi upragniony dzień. Dawca pojawia się na uroczystej kolacji, podczas której nieoczekiwanie ulega wypadkowi i – jak się wszystkim wydaje – umiera. Czy to koniec marzeń?”[25] Filmu niestety nie było mi dane obejrzeć, jednak zwiastun oraz obsada (m.in. Agnieszka Grochowska i Tomasz Włosok) robią wrażenie.
Byłbym niesprawiedliwy, gdybym na koniec nie wspomniał o wizjonerskim, na poły publicystycznym i fabularnym filmie Photon (2017) stworzonym przez Normana Leto. Dzieło opisuje teorię na temat tego, jak powstały materia i życie oraz przewidywania na to, jak będzie wyglądał świat przyszłości. Film nietypowy, o niesamowitej oprawie, na pewno wart obejrzenia.
Czwarta faza (2020-2021) – nadwiślańska SF w epoce COVID i Putina
Do 2020 roku można powiedzieć, że polskie kino science fiction coraz „żwawiej wypełzało” na światło dzienne. Nakręcono w tym czasie nie tylko dziesiątki mniejszych, niezależnych filmów, ale również kilka dużych mających swoją premierę w kinach czy na platformach streamingowych. Nie był to jeszcze najpewniej poziom, żeby można w ogóle było mówić o nurcie polskiego kina SF. Natomiast na pewno czytelnik przyzna, że ten gatunek zaczął coraz częściej przenikać do głównego nurtu.
Po wybuchu pandemii, jak wszyscy pamiętamy, wiele branż, w tym także i filmowa, zostało zamrożonych. Przez wiele miesięcy nie można było realizować większych planów filmowych, ci, którzy się na to decydowali, narażali się na ostracyzm środowiska. Epidemia z jednej strony wstrzymała wiele produkcji, z drugiej poruszyła głowy – w końcu wydarzyło się coś, czego ludzkość obawiała się od dawna, co przez lata twórcy opisywali w powieściach, filmach i serialach.
W następstwie tych wydarzeń niejako powstał film Erotica 2022 (2020) wyprodukowany przez Netflix. Pięć nowel napisanych i wyreżyserowanych przez różne artystki opisujących życie kobiet żyjących w dystopijnej nieodległej przyszłości, w której ponownie rządzi patriarchat.
I chociaż ta seria w przeważającej ilości zebrała miażdżąco negatywne opinie (ocena na FilmWebie nie przekracza 2,8/10[26]), to jednak chciałbym o niej wspomnieć, bo porusza istotne tematy i, jakby nie patrzeć, wpisuje się w konwencję science fiction.
W przedstawionych nowelach kobiety i mężczyźni w publicznej przestrzeni muszą żyć osobno, inaczej mogą narazić się na karę. Państwo stale wszystkich kontroluje. Ludzie są przez to bardzo samotni, nie potrafią nikomu zaufać i nie mogą pozwalać sobie na prawdziwe emocje. Poza tym światu grozi katastrofa ekologiczna, bohaterowie muszą nosić specjalną odzież i maski, żeby chronić się przed kwaśnymi deszczami. W pewnym momencie każda z bohaterek postanawia się zbuntować, by na nowo poczuć się kochaną, pożądaną albo by doświadczyć tego, że po prostu żyją. Wizja przejmująca i ciekawa, niestety pełna luk. Znaczna część filmu ciągnie się niemiłosiernie, nie wciąga. Chociaż moim zdaniem na tle innych wybijają się nowele Niedźwiedź (reż. Anna Jadowska) oraz Nocna zmiana (reż. Olga Chajdas).
Rok 2020 to również premiera serialu Kierunek: Noc Netfliksa, który został zainspirowany powieścią Starość aksolotla[27] wspaniałego polskiego pisarza SF, Jacka Dukaja. Nie będę się o nim szerzej rozpisywał, ponieważ, bądź co bądź, jest to jednak produkcja zagraniczna. Wspominam o niej jednak głównie dlatego, że jej producentem wykonawczym jest Tomasz Bagiński.
W roku 2021 sytuacja pandemiczna zaczęła się nieco stabilizować. Wtedy to też, jesienią, na FPFF w Gdyni miała miejsce ciekawa premiera, filmu mikrobudżetowego[28], pt. Dzień, w którym znalazłem w śmieciach dziewczynę (reż. Michał Krzywicki). Produkcja niesamowita, zrealizowana przez bardzo zdolnych twórców, mających na swoim koncie m.in. postmodernistyczny film Diversion End (2017) nagrodzony Nagrodą Jury Młodzieżowego na festiwalu „Młodzi i Film” w Koszalinie. Opis: “W niedalekiej przyszłości zobojętniały aktywista (Michał Krzywicki) ogłasza, że o północy w Sylwestra popełni samobójstwo w proteście przeciwko panującemu na nowo w Polsce niewolnictwu. Jego plan staje pod znakiem zapytania, gdy znajduje w śmieciach porzuconą niewolnicę (Dagmara Brodziak) i postanawia jej pomóc odzyskać wolność”[29]. Film robi wrażenie, tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę, jak niskim budżetem dysponowali producenci. Główni aktorzy wcielili się w swoje postaci bardzo wiarygodnie, ukazując nam niecodzienną relację, między depresyjnym chłopakiem, a dziewczyną wypraną z emocji, która stopniowo uczy się ludzkich zachowań. Produkcja bardzo aktualna, odwołująca się nie tylko do problematyki totalitaryzmu i praw człowieka, ale również poruszająca tematy social mediów, relacji międzyludzkich, a szczególnie ojca z synem.
Film Michała Krzywickiego niestety nie został doceniony w Gdyni, ani nie dostał się do kinowej dystrybucji. Dalej jednak jest w festiwalowym obiegu i osobiście mocno trzymam za niego kciuki, mając nadzieję, że jeszcze pojawi się w polskich kinach lub na którejś platformie streamingowej.
W ostatnim roku swoją premierę miały także dwie intrygujące produkcje krótkometrażowe. Pierwsza pt. Czarny szlak ebonitu (reż. Wiktor Kiełczykowski) powstawała bodaj przez 8 lat. Film wzbudzał w ostatnich latach trochę kontrowersji wśród fanów, którzy wsparli twórców na portalu crowdfundingowym. Przez dużą ilość efektów specjalnych oraz problemy z udźwiękowieniem prace przesunęły się o tyle, że wiele osób przestało już wierzyć, że premiera kiedykolwiek się odbędzie. Na szczęście jednak film udało się skończyć i został pokazany publiczności 2 stycznia 2022 roku. Film, osadzony w postapokaliptycznym świecie, opowiada historię tajemniczego Stalkera żyjącego samotnie na obrzeżach zrujnowanego świata. W małym bunkrze przeciwatomowym konstruuje urządzenie, które pomoże mu wydostać się z Zony otaczającej Czarnobyl. Brakuje mu jednak niezbędnych materiałów, dlatego musi wyjść do radioaktywnej strefy, w której czekają na niego niebezpieczeństwa w postaci nieprzyjaznych ludzi oraz maszyn.
Główną rolę zagrał Jacek Dewódzki, muzyk znany m.in. z zespołu Dżem. Film przenika niepokojąca, niemal transowa atmosfera, dopełniona przez muzykę Franciszka Żołędziowskiego. Pomimo tego, że short jest raczej powolny, znajduje się w nim kilka całkiem widowiskowych scen walki, przy użyciu kaskaderów i VFX-ów. Jest to na pewno kolejny przykład, że w Polsce da się robić filmy o tematyce postapo. Są też widzowie, którzy oczekują takiej rozrywki.
Drugi short pt. Pokój (2021) w reżyserii Krzysztofa Jankowskiego jest adaptacją opowiadania Stanisława Lema[30]. Akcja dzieje się w 2055 roku. Bohaterem jest kosmonauta Ijon Tichy (Wojciech Solarz), który w Parlamencie Pansłowiańskim ma wygłosić przemówienie przeciwstawiające się wprowadzeniu Pozaziemskich Regulacji Ludzkich. Przedstawiciele rządu robią wszystko, żeby nie dopuścić do tego wystąpienia. Ijon więc podstępnie zostaje uwięziony w swoim pokoju hotelowym i niedługo później przekonuje się, że jest na nim testowana najnowsza broń powodująca multiplikację jego postaci. Bohater jednak, zamiast próbować znaleźć wyjście z tej sytuacji, wdaje się z samym sobą w dyskusję, co doprowadza do różnych absurdalnych wydarzeń.
Ostatnią produkcją w moim artykule będzie nowy serial Netfliksa, Otwórz oczy (2021), czyli ekranizacja powieści Druga szansa[31] Katarzyny Bereniki Miszczuk. Reżyserią zajęli się Anna Jadowska i Adrian Panek. Za scenariusz odpowiadają m.in. Kasper Bajon oraz Igor Brejdygant. Zgodnie z opisem producentów: “Julka (Maria Wawreniuk) trafia do centrum leczenia amnezji w następstwie tragicznego wypadku. W ośrodku nawiązuje relacje z innymi pacjentami o podobnych doświadczeniach i urazach. Poznaje również tajemniczego Adama (Ignacy Liss). Chłopak staje się tam jej przewodnikiem. Kiedy jednak Julka zaczyna mieć dziwne sny, które wydają się jej aż nazbyt realne, zastanawia się, czy miejsce, w którym się znajduje jest tym, za które je dotychczas uważała. Dziewczyna stara się uciec z ośrodka, jednocześnie dążąc do odkrycia prawdy: ten świat nie jest takim, jakim się wydaje.”[32]
Otwórz oczy to serial nietuzinkowy. Z jednej strony przypomina nieco produkcje typu The OA (2016-2019, twórcy Zal Batmanglij i Brit Marling) i powiela niektóre schematy opowieści dziejących się w szpitalach psychiatrycznych, z drugiej przyciąga fajnymi, charyzmatycznymi bohaterami oraz mrocznym klimatem. Początkowo ciężko było mi nawet ocenić, czy jest to science fiction, tak jak twierdzą twórcy, bo przez długą część serialu wydaje się raczej, że produkcji bliżej jest do mystery czy dramatu psychologicznego. Z czasem jednak na światło dzienne wychodzą fakty, które jednak nie pozostawiają złudzeń. Serial polecam bardzo gorąco. Szczególnie, że odnosi się wrażenie, że wciąż widziało go w Polsce bardzo niewiele osób i dalej mało się o nim mówi. Więcej czasu poświęca się natomiast krytykowaniu mniej udanych produkcji.
Faza… piąta? – czy czeka nas więcej polskiego science fiction?
Wydawałoby się, że polskie kino, a więc jego twórcy i producenci, stopniowo zaczyna się otwierać na odważniejsze produkcje gatunkowe. Jak przedstawiłem we wcześniejszych podrozdziałach, powstaje u nas nie tylko coraz więcej kryminałów, filmów gangsterskich, ale również horrory, fantasy i science fiction. Dalej oczywiście najwięcej tego typu filmów i seriali jest realizowanych niezależnie, w niskich budżetach dla widzów na YouTube, na szczęście więksi producenci i platformy są coraz częściej zainteresowane fantastyką. Przykładem niech będzie najnowsza produkcja Netfliksa w gatunku fantasy horror, czyli Krakowskie potwory (2022). Od pewnego producenta wiem również, że jedna z platform streamingowych jeszcze w tym roku ma wypuścić kolejną produkcję w gatunku science fiction. Czy jest się z czego cieszyć? Moim zdaniem owszem! Nawet jeśli większość tego typu dzieł nie sprosta oczekiwaniom widowni i krytyki, najważniejsze, że gatunkowe opowieści w ogóle powstają w głównym nurcie. Bo im więcej ich będzie realizowanych, tym większa szansa, że znajdą się wśród nich produkcje dobre albo nawet wybitne.
Wszyscy wiemy jednak, że dzisiejsze czasy nie są najbardziej sprzyjające dla inwestowania w kinematografię. Inflacja, koronawirus, wojna na Ukrainie. W kuluarach już słyszy się o niewypłacalności niektórych dużych telewizji albo o tym, że część projektów zostaje zamrożona, w oczekiwaniu na rozwój sytuacji. Takie informacje oczywiście nie napawają optymizmem, trzeba mieć jednak wiarę, że to wszystko, prędzej czy później, się skończy. Tak jak skończyła się II wojna światowa, jak skończył się PRL. I że znów będziemy mieli szansę na powrót do jakiejś normalności. A w najgorszym razie – otaczające nas szaleństwa i absurdy staną się inspiracją dla filmowców i pisarzy fantastyki naukowej.
-
J. Love, 14 Times Science Fiction Writers Predicted the Future, https://www.ranker.com/list/sci-fi-predictions-that-came-true/jordan-love [dostęp: 12.03.2022]. ↑
-
J. Styczyński, Oddział intensywnej komputeryzacji. Tak SI pomoże lekarzom, https://technologia.dziennik.pl/aktualnosci/galeria/8188482,si-lekarze-szpital.html [dostęp: 12.03.2022]. ↑
-
M. Stone, Stephen Hawking and a Russian Billionaire Want to Build an Interstellar Starship, https://gizmodo.com/a-russian-billionaire-and-stephen-hawking-want-to-build-1770467186 [dostęp: 13.03.2022]. ↑
-
M. Kaku, Fizyka przyszłości. Nauka do 2100 roku, Prószyński i S-ka, Warszawa 2011, s. 7-20. ↑
-
Więcej o tezie „nowego totalitaryzmu” w kontekście mediów społecznościowych można posłuchać w audycji Wojna cywilizacji Polskiego Radia, https://polskieradio24.pl/130/7518/Artykul/2659672,Nowy-totalitaryzm-Tomasz-Teluk-o-mediach-spolecznosciowych [dostęp: 13.03.2022]. ↑
-
Więcej o złotym wieku SF, choć głównie literatury, można poczytać w Encyklopedii Science Fiction: https://sf-encyclopedia.com/entry/golden_age_of_sf, z kolei o nowej erze tego gatunku w USA pisał Z. Shaft w IndieWire: https://www.indiewire.com/2017/10/science-fiction-golden-age-blade-runner-ready-player-one-avatar-1201885153/ [dostęp: 14.03.2022]. ↑
-
B. Hawryluk, Czy polscy reżyserzy śnią o filmach sci-fi? (Część 1-5), 2016, https://film.org.pl/a/czy-polscy-rezyserzy-snia-o-filmach-sci-fi-czesc-1-76415 [dostęp: 14.03.2022] oraz Polacy w kosmosie – kino science fiction w PRL-u, [w]: Europejskie kino gatunków. Tom 3, red. P. Kletowski, WUJ, 2021, s. 11-45. ↑
-
A więc od momentu, gdy minął rok od powstania Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który znacząco przyczynił się do rozwoju polskiej kinematografii – w tym fantastycznonaukowej. ↑
-
Dodam, że wspomniane „wypełzanie” zbiegło się z wejściem na polski rynek Netfliksa, który niedługo później zaserwował nam polski dystopijny serial 1983 (2018) i od tamtej pory niemal co roku wypuszcza polskie produkcje z fantastycznymi wątkami. Swego rodzaju „rozszczelnienie” u polskich filmowców dało się również zaobserwować po premierze Człowieka z magicznym pudełkiem (2017) Bodo Koksa. To natomiast, że powyższe dzieła, często o tematyce antytotalitarnej, zaczęły powstawać akurat krótko po dojściu do władzy pewnej konserwatywnej partii, pozostawię dla własnych domysłów czytelnika. ↑
-
W artykule Polacy w kosmosie – kino science fiction w PRL-u [w]: Europejskie kino gatunków. Tom 3, red. P. Kletowski, WUJ, 2021, s. 34-35. na przykładzie perypetii Piotra Szulkina opisałem, że, przynajmniej za czasów Edwarda Gierka i Wojciecha Jaruzelskiego, kontakty naszych filmowców z polskimi pisarzami SF nie były najprzyjemniejsze. Reżyserzy często nie dysponowali wielkimi budżetami, co nie podobało się literatom, którzy woleliby zobaczyć ekranizacje swoich powieści z rozmachem w stylu Hollywood, ↑
-
M.in. do takich produkcji jak Terminator – Ocalenie (2009), Iron Man 2 (2010), Transformers 3 (2011), Atlas chmur (2012), Pacific Rim (2013) i kilku części Avengersów. ↑
-
R. Kosik, Felix, Net i Nika oraz teoretycznie możliwa katastrofa, Wydawnictwo Powergraph, 2005. ↑
-
https://www.filmweb.pl/film/Ambassada-2013-662460 [dostęp: 13.03.2022]. ↑
-
S. Lem, Kongres futurologiczny, [w]: zbiorze opowiadań Bezsenność, Wydawnictwo Literackie, 1971. ↑
-
https://filmpolski.pl/fp/index.php?film=1233559 [dostęp: 15.03.2022] ↑
-
https://filmpolski.pl/fp/index.php?film=1238387 [dostęp: 17.03.2022] ↑
-
https://gfdarwin.fandom.com/pl/wiki/Grupa_Filmowa_Darwin [dostęp: 17.03.2022] ↑
-
https://www.youtube.com/watch?v=1J_Y12RqeLM [dostęp: 29.03.2022] ↑
-
https://www.youtube.com/watch?v=hRdYz8cnOW4 [dostęp: 29.03.2022] ↑
-
https://www.youtube.com/watch?v=M-skpeuYmfE [dostęp: 29.03.2022] ↑
-
Operacja Bazyliszek, https://www.youtube.com/watch?v=qS2xTGLCu-M oraz film Jaga, https://www.youtube.com/watch?v=uKbuFYd468w [dostęp: 29.03.2022] ↑
-
W. Kulik, Twardowsky 3.14 – pełnometrażowe Legendy Polskie zapowiedziane, https://www.benchmark.pl/aktualnosci/twardowsky-3-14-pelnometrazowy-film-legendy-polskie.html [dostęp: 15.03.22] ↑
-
B. Hawryluk, EMBERS. Przyszłość bez przeszłości, https://film.org.pl/r/embers-przyszlosc-bez-przeszlosci-82601 [dostęp:17.03.22]. ↑
-
Nurt zapoczątkowała powieść Piknik na skraju drogi (1972) braci Strugackich oraz późniejsza ekranizacja pt. Stalker (1979) w reżyserii Andrieja Tarkowskiego. Później tematykę Zony oraz postapo w rosyjsko-ukraińskim wydaniu wypromowały gry wideo S.T.A.L.K.E.R. oraz fanfikowe powieści pisane m.in. przez Michała Gołkowskiego. ↑
-
Opis ze strony FilmPolski.pl, https://filmpolski.pl/fp/index.php?film=1248954 [dostęp: 17.03.22] ↑
-
https://www.filmweb.pl/film/Erotica+2022-2020-856322 [dostęp: 29.03.2022] ↑
-
J. Dukaj, Starość aksolotla, Wydawnictwo Literackie, 2015. ↑
-
Mikrobudżety to nowy rodzaj wsparcia dla debiutantów, wprowadzony w 2018 roku przez PISF. Wybrani twórcy mogą otrzymać dofinansowanie nie przekraczające 1 mln zł. ↑
-
Opis z portalu FilmPolski.pl, https://filmpolski.pl/fp/index.php?film=1258128 [dostęp: 17.03.22] ↑
-
S. Lem, Podróż siódma, [w]: Dzienniki gwiazdowe, Wydawnictwo Literackie, 1966. ↑
-
K. B. Miszczuk, Druga szansa, Uroboros, 2013. ↑
-
Opis z portalu FilmPolski.pl, https://filmpolski.pl/fp/index.php?film=1257864 [dostęp: 17.03.22]. ↑
Brunon Hawryluk – scenarzysta filmowy i telewizyjny, konsultant scenariuszowy. Okazjonalnie reżyser i producent. Członek Gildii Scenarzystów Polskich. Swój pierwszy żywy kontakt z filmem przeżył, statystując jako dziecko w Cześć, Tereska (2001) Roberta Glińskiego. Studiował reżyserię w AMA Film Academy w Krakowie oraz filmoznawstwo w Warszawskiej Szkole Filmowej. Absolwent warsztatów scenariopisarskich Bahama Films i innych. Autor scenariuszy filmowych, m.in. fanowskiego filmu o Wiedźminie pt. Pół wieku poezji później (2019). Scenarzysta i head writer seriali dla TVN, TV4, Polsatu i innych telewizji (m.in. Wojenne dziewczyny w TVP). W 2021 r. jego scenariusz pt. Frycek został nagrodzony w konkursie Script Mentoring organizowanym przez Mazovia Warsaw Film Commission. Publikował artykuły na Lubiegroze.pl oraz Film.org.pl, autor cyklu o polskim kinie science fiction pt. Czy polscy reżyserzy śnią o filmach sci-fi? Jego artykuł Polacy w kosmosie – kino science fiction w PRL-u ukazał się w książce Europejskie kino gatunków. Tom 3 (2021, WUJ, red. P. Kletowski).
Streszczenie:
Autor artykułu obejrzał i przeanalizował blisko sto filmów i seriali, które w latach 2006-2021 zostały zrealizowane przez polskich filmowców, i które można zaliczyć do gatunku science fiction. W niniejszym tekście skupił się na około trzydziestu z nich, które, jego zdaniem, są warte uwagi widzów. Artykuł jest rodzajem przeglądu tych filmów – w czterech „fazach” (lata 2006-2010, 2011-16, 2016-19 oraz 2020-21) przedstawiono nie tylko mainstreamowe filmy pełnometrażowe i seriale z gatunku SF, ale również krótkometrażowe, animacje oraz produkcje internetowe (jak Legendy Polskie Allegro i filmy Grupy Filmowej Darwin), które zrealizowano na wysokim poziomie i które zdobyły wielką popularność. Autor podkreślił również duży wpływ PISF-u oraz platformy Netflix na tego typu produkcji. Całość podsumował rozważaniami na temat „fazy piątej”, która właśnie się zaczyna, w czasie, gdy z jednej strony grozi nam „nowy totalitaryzm”, z drugiej – produkcje stają się coraz bardziej międzynarodowe i polscy producenci coraz częściej poszukują odważnego i fantastycznonaukowego kontentu.