"Pleograf. Historyczno-Filmowy Kwartalnik Filmoteki Narodowej", nr 4/2021

Z ARCHIWUM

Komentarz do kolaudacji filmu “Czas nadziei” Romana Wionczka - pleograf.pl



Plakat Czasu nadziei. Autor: Jakub Erol. Źródło: GaPla FINA

W 1984 roku duet Roman Wionczek (reżyser) i Jerzy Grzymkowski (scenarzysta) zrealizował film Godność opowiadający historię starego robotnika Karola Szostaka, który w listopadzie 1981 roku, nie chcąc przyłączyć się do strajku organizowanego przez Solidarność, zostaje wywieziony z fabryki na taczkach. Produkcja ta powstała w Zespole Filmowym „Profil”, kierowanym przez Bohdana Porębę, i była przykładem przeniesienia na kadry filmowe oficjalnej wykładni partyjnej na temat członków Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego, ich działalności w czasie karnawału Solidarności oraz stosunku do robotników, którzy nie chcą angażować się w organizowane strajki i należą do branżowych związków zawodowych mających poparcie dyrekcji zakładów pracy oraz zakładowych organizacji partyjnych. Członkowie Solidarności zostali więc ukazani w Godności jako zbiorowisko ludzi pałających chęcią zemsty na wszystkich osobach kojarzonych z ustrojem socjalistycznym, postulujących radykalne rozwiązania krajowych bolączek i wspieranych przez tajemniczych doradców mających niewiele wspólnego z robotniczym życiem oraz dążących do rozlewu krwi i zaogniania konfliktu w środowisku robotniczym. Na drugim biegunie Roman Wionczek i Jerzy Grzymkowski ukazali wspomnianego Karola Szostaka, człowieka kompromisu, pragnącego pojednania i pokojowego zażegnania trudnych sytuacji – postać zrównoważoną, rozsądną, wierną swoim poglądom i związanymi z nimi ideami. 

Godność powstawała w atmosferze bojkotu, z udziałem aktorów, którzy w większości popierali komunistyczne władze i deklarowali taki właśnie światopogląd. Stąd w obsadzie m.in. Jerzy Aleksander Braszka, grający postać Szostaka, aktor wywodzący się ze środowiska nacjonalistycznego teatru eref-66 Ryszarda Filipskiego, Halina Kossobudzka, w latach 80. należąca do Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego, czy Janusz Kłosiński, który oficjalnie wyraził poparcie dla wprowadzenia stanu wojennego przez władze, za co spotkał go ostracyzm ze strony teatralnej publiczności. Zarówno z tego powodu, jak i z powodu realizowania wytycznych polityki kulturalnej oraz jednoznacznie negatywnego ukazania członków Solidarności film Romana Wionczka poniósł frekwencyjną klęskę w kinach i po kilku dniach wyświetlania został z nich wycofany. Mimo to Jerzy Grzymkowski postanowił napisać kontynuację losów rodziny Szostaków, tym razem rozgrywającą się w okresie stanu wojennego, a pod koniec stycznia 1986 roku scenariusz ten – noszący tytuł Czas nadziei – został skierowany do produkcji.

Jerzy Złotnicki i Włodzimierz Saar Czas nadziei. Autor: brak danych. Prawa: Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny

Analizując dzisiaj kolaudację filmu, która odbyła się 10 lipca 1986 roku, warto zwrócić uwagę na kilka kwestii. Po pierwsze, na skład komisji kolaudacyjnej. Nad Czasem nadziei dyskutowali przede wszystkim ludzie mniej lub bardziej powiązani z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą i organami komunistycznej władzy: pisarz Jerzy Jesionowski; pułkownik Krzysztof Majchrowski, podówczas wicedyrektor Departamentu III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, zajmującego się infiltracją środowisk kulturalnych; Stanisław Kuszewski, działacz partyjny, w latach 70. rektor Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi, odwołany ze stanowiska w 1980 roku na skutek protestów studenckich; wieloletnia członkini partii, reżyserka Wanda Jakubowska. Nie dziwi więc, że niemal wszyscy kolaudanci jednogłośnie chwalili film, wskazując na liczne zasługi Wionczka i Grzymkowskiego w podjęciu trudnej tematyki, specyficznie pojmowaną odwagę i uczciwość w ukazaniu pierwszych miesięcy stanu wojennego w Polsce oraz sprawność realizacji. Naturalnie w wypowiedziach niektórych uczestników posiedzenia, np. krytyka filmowego Jerzego Peltza, można znaleźć utyskiwania np. na nadmiar publicystyki czy brak pełniejszej charakterystyki strony opozycyjnej. Wymowna jest jednak wypowiedź Lecha Wieluńskiego, również krytyka filmowego, który uznał, że ten film ma wartości niewątpliwe, a Pan Wionczek występuje w charakterze jedynego, kamikaze oraz że jest to film sprawnie zrealizowany, z wyraźnie zarysowanymi postaciami, (…) jest on dobrze grany (…). 

Nie można również nie pochylić się nad wypowiedziami twórców zaangażowanych w realizację Czasu nadziei, czyli Romana Wionczka i Bohdana Poręby. Zwłaszcza końcowa część wypowiedzi reżysera omawianego obrazu zasługuje na uwagę, ponieważ stwierdza on w niej wprost: moje filmy są bardzo wnikliwie analizowane przez władze polityczne, bo właśnie w nich szukam sojusznika, i sądzę, że dzięki temu poparciu mogę mówić o zachętach do robienia następnych filmów. Stwierdzenie to stoi w wyraźnej sprzeczności z zapewnieniami reżysera, że w Czasie nadziei pragnął uczciwie pokazać okres stanu wojennego. Dysonans jest bardziej widoczny, gdy wziąć pod uwagę fakt, że twórcy filmu Godność przyjmowani byli przez wicepremiera Mieczysława Rakowskiego, który złożył ekipie gratulacje i wyrazy uznania. Podziękował im również generał Wojciech Jaruzelski. W wypowiedzi reżysera Hubala (1973) widać dychotomię oraz polaryzację środowiska filmowego. W pierwszych zdaniach swojej wypowiedzi Bohdan Poręba bardzo krytycznie odnosi się do działalności Agnieszki Holland w okresie strajków w Stoczni Gdańskiej, ubolewając nad tym, że ze względu na jej zaangażowanie lub pomoc wszelkiego rodzaju Franczuków (takie nazwisko nosił demoniczny mecenas doradzający członkom Solidarności w filmie Godność) zaprzepaszczona została szansa na porozumienie. Mało przenikliwy okazał się fragment wypowiedzi Poręby, w którym zapewnia on, że jeżeli ktoś za dobre parę lat będzie chciał dowiedzieć się o tym, co się działo w Polsce w latach 80., to sięgniemy do filmów Wionczka, które na pewno są filmami uczciwymi, które pokazują te wydarzenia w sposób zrozumiały. I to jest godne podkreślenia

Roman Wionczek. Autor: Jerzy Troszczyński. Prawa: Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny

Jaki obraz stanu wojennego wyłania się więc z Czasu nadziei? Tak jak w Godności, twórcy filmu oparli materiał literacki na stereotypach, nie próbując tym samym zmierzyć się z rzeczywistością. Robotnik Szostak nadal jest więc spokojnym i rozważnym człowiekiem, choć rozgoryczonym faktem, że mimo nowej sytuacji politycznej nie może wrócić do pracy w zakładach Metalpol. Z kolei członkowie Solidarności zostali przez Grzymkowskiego i Wionczka przedstawieni z jednej strony jako postacie demoniczne i bezwzględne, jak mecenas Franczuk, który namawia kolegów do zburzenia całego systemu, z drugiej – jako ludzie załamani klęską podjętych działań. Wionczek pokazuje narastające podziały między członkami Solidarności, a także różne pomysły na jej dalszą działalność. Na przeciwnym biegunie jest monolityczna partia, wprowadzająca porządek i spokój oraz rozwiązująca problemy zwykłych ludzi. Symptomatyczna dla tego ujęcia jest scena w zakładowej łaźni, której wadliwe urządzenia i instalacje zostają naprawione dzięki interwencji komisarza wojskowego. Równie stereotypowo ukazane są postacie oficerów milicji. Major MO, grany przez Wirgiliusza Grynia, to postać żywcem wyjęta z kryminałów „milicyjnych” czy powieści o bohaterskich stróżach socjalistycznego prawa i oficerach kontrwywiadu wykrywających zachodnich szpiegów. Jest on człowiekiem, który zna prawo, ale potrafi je modyfikować w zależności od rozmaitych okoliczności, wykazując przy tym łaskę i dobroć. – Litera prawa to jedna rzecz, a duch prawa to zupełnie co innego – mówi do zięcia Szostaka, z uśmiechem podpisując dokumenty o zwolnieniu jego syna z aresztu, w którym przebywał za udział w antykomunistycznej, podziemnej organizacji. Biorąc pod uwagę, że Czas nadziei realizowany był trzy lata po śmierci Grzegorza Przemyka, zakatowanego przez milicjantów na komisariacie przy Jezuickiej na warszawskim Starym Mieście, scena ta tym bardziej uderza swoją nieautentycznością. 

Jerzy Aleksander Braszka i Tomasz Zaliwski Czas nadziei. Autor: brak danych. Prawa: Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny

Podobnie jak w Godności, w przypadku Czasu nadziei należy mówić o filmie nieudanym, pozbawionym wartości artystycznych, zrealizowanym na podstawie deklaratywnego i jednoznacznie zaangażowanego scenariusza. Bohaterowie filmu wygłaszają slogany i kwestie przypominające wypowiedzi z referatów partyjnych. Tekst i dialogi nie dają aktorom możliwości stworzenia choć trochę rozbudowanych psychologicznie postaci. W obsadzie znaleźli się ponownie aktorzy jednoznacznie identyfikowani z ówczesną władzą – Jerzy Aleksander Braszka, Halina Kossobudzka, Tomasz Zaliwski czy wspomniani już wcześniej Wirgiliusz Gryń i Janusz Kłosiński. Czas nadziei spotkał się ze zdecydowanie negatywnym przyjęciem przez ówczesnych recenzentów oraz miał bardzo niskie wyniki frekwencyjne. Dziś film ten może być traktowany jako znak czasu, obraz możliwości komunistycznej propagandy i jako jeden z ostatnich filmów, które jednoznacznie związane są z tą ideologią i realizują jej postulaty. Można jednak zadać pytanie o to, czy przedstawione w obrazie Wionczka mechanizmy nie występują również w dzisiejszych czasach.

30 stycznia 2022